Oczyma swojej wyobraźni widzę lądującego smoka na powierzchni ziemi, który swoim wielkim ogonem robi bruzdy w ziemi, a one zalewają się wodą. A potem wypluwa z pyska szmaragdy i tworzy na wodzie skalną barierę dla wrogów kraju. Na końcu smok odlatuje i pozostawia po sobie cudowny krajobraz zwany Zatoką Lądującego Smoka. Wszystkim fanom fantastyki na pewno spodoba się ta legenda, ja w nią prawie uwierzyłam.
Ha Long Bay to wapienne skały i wysepki położone w północnej części Wietnamu. Mówi się, że tych wysepek jest 1969, ale jest to data śmierci komunistycznego przywódcy Wietnamu (Ho Chi Minha), co poddaje w wątpliwość, czy ta liczba jest prawdziwa. Jednakże, na pewno jest to ogromny teren i zliczenie wszystkich skałek może być kłopotliwe. Klimat w zatoce wpływa na roślinność, wapienne skały pokryte są zielenią, a w niektórych tworzą się jaskinie, gdzie podziwiać można stalaktyty, stalagmity i stalagnaty.
Czy warto tam pojechać ? Blogi rozpisują się na ten temat i próbują odpowiedzieć na pytanie, czy warto odwiedzić najsłynniejszą zatokę Wietnamu,wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO? Jedni są zachwyceni, inni się trochę rozczarowali. Dlaczego istnieją takie rozbieżności? Główną przyczyną jest pogoda. Ona potrafi popsuć najlepsze wakacje. Niestety na to nie mamy wpływu, potrzebne nam jest szczęście. W zatoce pogoda bywa kapryśna, zaobserwowano tam 4 pory roku. W okresie jesiennym pojawiają się cyklony i burze tropikalne. Zimą dość często jest chłodno i mglisto. Dzień przed wypłynięciem na zatokę, moja przewodniczka powiedziała „módlcie się o pogodę, oby nie padało”. W dniu rejsu przywitała nas lekka mgła i byłam wręcz przerażona, bo to było moje marzenie być tutaj. I nic nie widzieć z powodu mgły? Jednak los się do mnie uśmiechnął. Rejs trwał kilka godzin i faktycznie na samym początku było bardzo mglisto – zobaczcie na zdjęcia. Ale potem wyszło słońce i mogłam zobaczyć ten mocno zielony kolor wody, a wapienie w świetle słonecznym wyglądają zupełnie inaczej. Zakochałam się w tym miejscu.
Drugą rzeczą wyczytaną z blogów jest narzekanie na ilość statków, które pływają po zatoce. Ciężko zrobić zdjęcie, bo statek na statku i statkiem pogania. Podobno codziennie rano wypływa około 100 łajb z turystami. I znowu się nie sprawdziło, może płynęliśmy inną drogą (zatoka ma prawie 1 600 km2)? Może kwiecień (najgorętsza pora roku w Wietnamie) powoduje, że tych turystów nie ma, aż tak wielu? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale miałam chwilami wrażenie, że jesteśmy dosłownie sami w tym wapiennym raju.
Czy tu warto być? Tutaj trzeba być. To jest przyrodniczy cud. Nie być w Ha Long będąc w Wietnamie, to jakby być w Krakowie i nie widzieć zamku Wawelskiego, albo w Rzymie i nie widzieć Koloseum.
Zdjęcia nie są przerabiane, bo chce Wam pokazać jak tam naprawdę było. Najlepiej kochani tam pojechać i się przekonać samemu, ale najpierw sprawdźcie pogodę!
Walczące koguty ( dla mnie to one się całują, a nie walczą):
Wejście do jaskini, zobaczcie jaka roślinność!
Port, gdzie wypływają statki z turystami: