Gdzie zjeść najlepsze gofry w Brugii plus fotorelacja z flamandzkiej Wenecji

Do Brugii dostaniecie się kupując tanie bilety do Bruksela Charleroi z Wrocławia, a potem przesiądziecie się na autobus, który kosztuje 5 euro. Podróż zajmie Wam ok 1,5h. Oczywiście podczas tej podróży możecie zwiedzić również inne zakątki Belgii, ja osobiście upodobałam sobie to miasto. Coś jest w nim magicznego.

O Brugii mówi się, że jest Wenecją Belgii. Czy jest podobna do włoskiego miasteczka? Zobaczcie sami. Na pewno jest równie romantyczna. Myślę, że to miasto było świadkiem nie jednych zaręczyn i miłosnych wyznań. Byłam w tym mieście w czasie wczesnej wiosny (marzec) i jesieni (listopad). Za każdym razem byłam tak samo oczarowana. Jesień na pewno ma swoje pozytywne strony – piękne pomarańczowo – czerwone liście, niemrawo przedzierające się słońce – idealne miejsce na jesienną fotkę. Wiosną natomiast temperatury są troszkę wyższe. Wybierzcie sami.

Niestety dojechawszy do tego cudownego miasta zaczęło potwornie padać. Musiałam jakoś sobie poradzić z warunkami pogodowymi. Co w takiej sytuacji robią Bambosze? Trzeba odszukać jakąś fajną knajpkę i zjeść coś dobrego. A jak Belgia to oczywiście gofry. Jakie cudowne miejsce znalazłam, a pomógł mi w tym trip advisor.

House of Waffles – dom gofrów to wspaniałe miejsce. Tutaj macie adres: Wollestraat 31
8000 Brugge. Niestety przez to, że jest dość popularne jest też tłoczne. Ale nie żałuję odwiedzin i miałam szczęście, bo od razu dostałam stolik.

Dlaczego to miejsce jest wyjątkowe? Po pierwsze, można wybrać sobie rodzaj gofra. Może być taki bardziej „crispy” (chrupiący) lub taki mniej wypieczony i mięciutki. Potem można wybrać dodatki: owoce, sos, czekolada lub gofr na ostro. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja wybrałam wersję z truskawkami, świeżą bitą śmietaną i płynną prawdziwą belgijską czekoladą. Normalnie nie mogę o tym pisać i patrzeć na to zdjęcie, bo cieknie mi ślinka. A do tego herbata z trawy cytrynowej. Obowiązkowa miejscówka!